PRZED dwoma laty pisałam w "Teatrze" o "Tragedii optymistycznej" jako o sztuce, której tematyka niezbyt nas interesuje, bo obca jest tradycjom naszego ruchu rewolucyjnego, jako o sztuce obarczonej ekspresjonistyczno-naturalistycznymi naleciałościami. Cóż, anarchizm istotnie w owej czystej, ukazanej w tragedii Wiszniewskiego, postaci nie odegrał szczególnej roli w historii naszego ruchu robotniczego, a owe naleciałości mogły wydawać się rażące w okresie bardzo jednoznacznego i ograniczonego pojęcia, jakie mieliśmy o realizmie socjalistycznym. "Tragedia optymistyczna" bowiem różni się dość zasadniczo od wszystkich najbardziej u nas znanych i grywanych sztuk radzieckiej klasyki rewolucyjnej, takich jak "Człowiek z karabinem", "Lubow Jarowaja", "Zagłada eskadry", "Sztorm" i inne. O ile bowiem tamte mówią zazwyczaj o konkretnych historycznych wydarzeniach i podporządkowują charakterystykę postaci historycznej prawdzie (przypomnijmy "
Tytuł oryginalny
Tragedia optymistyczna
Źródło:
Materiał nadesłany
Żołnierz Wolności nr 273