SZTUKA NIE NA PREMIERĘ Myślę, że Jerzy Pomianowski, uniesiony pasją polemiczną, przecenił możliwości krytyczne swego starego znajomego, krawca teatralnego z Łodzi. Bo cóż to jest "Tragedia optymistyczna"? Mówię nie o "Optymistycznej" Lidii Zamkow, ale o sztuce w 3 aktach Wsiewołoda Wiszniewskiego. Zaczyna to się tak: "Muzyczny wstęp. Płacz przerażający swoją siłą i ogromem zawartego w nim bólu. Gwałtowne wybuchy potężnego zachwytu..." itd. Jeszcze kilka wierszy od autora, równie naszpikowanych przymiotnikami, ciężkimi jak kamienie młyńskie, sklejającymi zęby jak kit. Na proscenium ukazuje się dwóch konferansjerów w bluzach marynarskich i dzieli między siebie wiersz prozą, którego treści ścisłej trudno się domyślić, a w którym m. in. mowa jest o bohaterach wojny domowej. Przy okazji aplikuje się publiczności porcję prawd wiecznych w rodzaju takich np.: "Życie nie umiera. Ludzie potrafią się śmiać i spożywać posi
Tytuł oryginalny
Tragedia optymistyczna
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 1