EN

21.05.2014 Wersja do druku

Tragedia oczami dziecka

- Przed teatrem zawsze się broniłam, uciekałam. Kiedy zadzwoniła do mnie pani Krystyna Janda z propozycją realizacji "Medei",która jest tak eksperymentalnym projektem, zgodziłam się, bo lubię eksperymenty - mówi DOROTA KĘDZIERZAWSKA o debiucie w teatrze i pracy z małymi aktorami

Rz: Bohaterami pani filmów były wielokrotnie dzieci, ale czy to pani zaproponowała Krystynie Jandzie wersję "Medei" autorstwa Kate Mulvany i Anne-Louise Sarks? Dorota Kędzierzawska: Przed teatrem zawsze się broniłam, uciekałam. Kiedy zadzwoniła do mnie pani Krystyna Janda z propozycją realizacji "Medei",która jest tak eksperymentalnym projektem, zgodziłam się, bo lubię eksperymenty. Dwie główne role, synów Medei i Jazona, gra dwóch chłopców. To z ich perspektywy jest opowiedziana historia. W prapremierowym australijskim spektaklu młodzi aktorzy mają 11 i 12 lat. W naszym są jeszcze młodsi - mają od sześciu do dziewięciu lat i ani razu nie schodzą ze sceny. Cały ciężar spektaklu dla dorosłych spoczywa więc na dzieciakach. Pani doświadczenia filmowe w pokazywaniu dzieci w momentach opresji pomagają pracować z nimi w teatrze? - Praca w teatrze jest zupełnie inna niż na planie filmowym. To zadanie dla długodystansowców, bo trzeba przyk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tragedia oczami dziecka

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 116

Autor:

Jacek Cieślak

Data:

21.05.2014

Realizacje repertuarowe