Paweł Demirski, dramaturg, o narodzie bez wspólnoty, społeczeństwie bez empatii i aroganckiej władzy. (Uwaga! Tekst zawiera wyrazy niecenzuralne).
JACEK ŻAKOWSKI: - Pan chyba nie jest zaskoczony tym, co się w Polsce stało? PAWEŁ DEMIRSKI: - Teraz każdy głupi krzyczy: "A nie mówiłem?!". Wszyscy wszystko wiedzą. Pan nie wie? - Ogląda pan program "Kuchenne rewolucje"? Kawałki. - Jestem fanem. Podobnie jak Dorota Masłowska. Bo? - To jest program, który najlepiej opowiada dzisiejszą Polskę. Bo od kuchni czy bo rewolucje? - Bo tam widać rzeczywistość w soczewce. Powinien to oglądać każdy, kto chce myśleć o kraju. Magda Gessler się ucieszy. - Zasłużenie. Bo pokazuje, jak w Polsce wyzyskuje się pracowników, jak im się nie płaci, jak przedsiębiorcy przerzucają na nich swoją niekompetencję, jak są oderwani od rzeczywistości, jak aspirują do rzeczy, na których się kompletnie nie znają. I wszędzie jest brud, bałagan, nikt nie dba o higienę. Pracownik, klient, biznes jest traktowany tak samo. Mieć i doić. Ludzie wkurzyli ludzi. Nie władza? - Władza to tacy sami ludzie