Nie zapomnę póki żyję następującego obrazu: posępna, skalna wyżyna, gdzieś w egzotycznym kraju; zlatują się tu wielkie ptaki, kondory, by umrzeć; to ich cmentarzysko. Podkradli się ludzie, podpatrzyli, sfilmowali, oglądałem ginące ptaki w śmiertelnych drgawkach, trzepotały się, podrywały, póki nie padały, martwiejąc, na wiatrem ogładzone kamienie. Wstrząsający obraz z filmu dokumentalnego z Peru, wyświetlano go na naszych ekranach. To był sfilmowany z przyrodniczą obojętnością proces umierania istot żywych skrzydlatych, lecz o mózgu ptasim, ograniczonym do instynktów. Ale śmierć człowieka podpatrzyć z nieludzkim okrucieństwem i zabójczą obiektywnością - i opisać - czyż to nie zadanie ponadludzkie? Takiego zadania jął się Eugeniusz Ionesco, jeden z twórców współczesnego teatru, jego emocji, poszukiwań, nowatorstwa, zwycięstw i klęsk. Z prozy literackiej, także polskiej, znamy wiele wiwisekcji, opisów chorób, agonii, śmierci -
Tytuł oryginalny
Tragedia i groteska śmierci
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 164