Spektakl Pawła Łysaka "Sędziowie", według dramatu Stanisława Wyspiańskiego, rozgrywa się współcześnie, ale bez konkretnych dat i miejsc. Przedstawienie rozpoczyna się muzyczno-pantomimiczną uwerturą. Joas leży owinięty kołdrą, tuli nędzniutkie skrzypki i próbuje na nich brzdąkać. Za nimi poplamiona kurtyna, która w pewnej chwili zabarwia się, ku jego przerażeniu, w jednym miejscu na czerwono. Wtedy kurtyna idzie w górę, odsłaniając zimne pomieszczenie o nierówno bielonych ścianach. W kącie leży przewrócony zlew, niechlujna kanapa. W środku krzątanina, jacyś ludzie pakują coś do metalowych skrzynek, cały czas huczy towarzysząca pracy muzyka, która w całym przedstawieniu buduje groźny, surowy nastrój. Uwspółcześnione kostiumy, trochę jak z zabiedzonego PGR-u lub podmiejskiej skórzanej elegancji. Spektakl Pawła Łysaka "Sędziowie", według dramatu Stanisława Wyspiańskiego, rozgrywa się współcześnie, ale bez konkretny
Tytuł oryginalny
Tragedia bez katharsis
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie nr 133