Niemiecka prapremiera "romantycznej komedii" z Polski, to nie zdarza się w teatrze w Ulm codziennie. "Polowanie na łosia" Michała Walczaka: śmieszne, absurdalne, dobrze zagrane, nagrodzone gromkimi brawami - pisze Jürgen Kanold w Südwest Presse.
Konrad jest dość nerwowy, przyszłego teścia, emerytowanego generała musi poprosić o rękę jego córki. Dzwonek do drzwi - o nie, pojawia się były kochanek Elizy, jej były terapeuta, który wciąż ją kocha. Eliza, świeżo upieczona narzeczona, też nie jest już absolutnie pewna co do wyboru małżonka . . . Okej, takie zabawy mamy też w teatrzyku amatorskim na dorocznych imprezach klubów sportowych. Ale młody polski dramatopisarz Michał Walczak już odpala pierwszy poziom eskalacji. Ten Jarosław Past za nic w świecie nie daje się spławić, a kiedy wyciąga pistolet, Eliza sięga po świecznik i zabija faceta. I to w zwolnionym tempie: aktorzy grają slapstickiem, jakby horror toczył się po śladach hamowania. I wpychają Pasta do szafy, tyle że generał, weteran wojny w Iraku, wyczuwa krew. Makabryczna komedia o przedmałżeńskich wątpliwościach. I tu zaczyna się drugi poziom eskalacji w "Polowaniu na łosia" - farsa, absurdalny atak. Pasta mianowicie nie