Niezłym pomysłem było wystawienie w Teatrze Telewizji "Rewolweru", mało znanej, rzadko grywanej i niezbyt często dyskutowanej sztuki Aleksandra Fredry. Nie spodziewajmy się przy tym rewelacji - Rewolwer jest tym, czym jest - to znaczy zgrabną sztuczką, której znaczenie w dorobku Fredry wydaje się podrzędne, a los na scenach polskich zasłużony. Nie mamy tu więc do czynienia z jakimś historycznym czy też przynajmniej teatralnym zadośćuczynieniem, z faktem wydobycia może nie z "mroków niepamięci", ale na pewno z półcienia utworu, który znajdował się tam niesłusznie i teraz oto, dzięki telewizji, wrócił na należne mu miejsce. Taki obrót rzeczy sygnalizowałem niedawno na tym miejscu w odniesieniu do "Turonia" Żeromskiego, ale sytuacja "Rewolweru" jest inna. Wydaje się, że Teatr Telewizji - nie tylko największy, ale i konsumujący największą ilość repertuaru, domagający się największej ilości tekstów scenicznych w Polsce - sięgnął po ten utw�
Tytuł oryginalny
Tradycyjnie
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr, nr 13
Data:
26.06.1977