"Henryk VI na łowach" w reż. Jitki Stokalskiej w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Odkurzony "Henryk VI na łowach" w Warszawskiej Operze Kameralnej zmusza do zastanowienia się, co zrobić ze spuścizną teatru staropolskiego, by była atrakcyjna dla widza. Mamy Rok Wojciecha Bogusławskiego (250. rocznica urodzin), mija też 150 lat od śmierci Karola Kurpińskiego. Czy jednak szlachetne w intencjach utwory obu ojców polskiego teatru nie mają wartości wyłącznie historycznej? Kiedy w 1792 r. Bogusławski wystawił "Henryka VI na łowach", to choć jego akcja dzieje się w Anglii, dla Polaków stał się utworem niesłychanie aktualnym. Morał opowieści o mądrym królu, który znalazł oparcie w wiernym mu ludzie, był nad wyraz czytelny. 280 lat później utwór wydobył z zapomnienia Kazimierz Dejmek, połączył z muzyką Karola Kurpińskiego i zrealizował "Henryka VI na łowach" w Łodzi i w Krakowie. W epoce tzw. wczesnego Gierka w tekście Bogusławskiego zgrabnie uwspółcześnionym przez Wojciecha Młynarskiego widzowie odnaleźli aktualne aluzj