"Ja jestem Ja" w reż. Justyny Sobczyk w Teatrze 21 w Warszawie. Pisze Ewa Świerżewska w portalu qlturka.pl.
W kameralnym foyer Instytutu Teatralnego gwarno i ciasno. Dzieci i rodzice kręcą się to w jedną, to w drugą stronę, wykrzykując przy tym rytmicznie: "Hej, to ja, ale nie wiem kto! Kręcę się w tamtą i kręcę w tę! Kim jestem bardzo dowiedzieć się chcę!". Nagle milkną i na polecenie prowadzącego zaczynają dyszeć z językami na brodzie, przykucać i podnosić nogę, by już za chwilę podnosić i opuszczać dłonie, w których trzymają czerwoną tasiemkę... Niezależnie od wieku, niezależnie od stroju i nastroju, szykują się na to, w czym wezmą udział za moment. Niewielka scena, a na niej kilkoro aktorów w strojach zwierząt, ciekawa, przykuwająca wzrok, a przy tym skromna scenografia, stworzona z tysięcy tasiemek-sznurówek, poprzeplatanych jedna przy drugiej. Widownia pełna. Na początek krótka lekcja wiedzy o zwierzętach. Gdy nie mamy już wątpliwości, z czego składa się krokodyl, czas poznać głównego bohatera - stwora kolorowe