"Król Ubu" w reż. Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Jacek Cieślak w Teatrze.
Prowokacyjny "Król Ubu" w Starym Teatrze robi wrażenie, jakby Jan Klata zapragnął wyreżyserować protesty przeciwko własnym spektaklom. Wszyscy - poza uczestnikami protestów przeciwko "Do Damaszku" - byli zaskoczeni zarzutami o pornografię pod adresem spektaklu, który otwierał dyrekcję reżysera w Narodowym Starym Teatrze. Okrzyki: "Byłaś dla nas Faustyną, teraz jesteś nikim!" czy "Hańba!", jakie padły w reakcji na niewinną pantomimę ruchów frykcyjnych w wykonaniu Doroty Segdy, obśmiano już wielokrotnie i sparodiowano. Według wielu obserwatorów życia teatralnego, w reakcji na atak wymierzony w Klatę, z jego nienajlepszego spektaklu uczyniono sztandar obrony wolności sztuki. Nadmuchany skandal, zamiast przeszkodzić reżyserowi, którego dyrekcja wydawała się zagrożona, zapewnił mu darmową reklamę. "Ubu Król, czyli Polacy", rzecz o nieokrzesanych, bluzgających, barbarzyńskich Polakach, napisana przez kilkunastoletniego Alfreda Jarry'ego, ku nasz