"Tosca" Giacomo Pucciniego w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Pisze Witold Sadowy.
Jak na czasy, w których żyjemy, gdzie wszystko musi dziać się współcześnie, jak gdyby przeszłość nie istniała, obecna inscenizacja "Toski" Giacomo Pucciniego z librettem na podstawie sztuki Victoriena Sardou, w reżyserii Barbary Wysockiej, jest zaskoczeniem. Realistyczna scenografia Rzymu w pierwszym i trzecim akcie. Jedynie akt drugi dzieje się nie w pałacu Barona Scarpia, tylko w Komisariacie Policji. Obrzydliwym wnętrzu, nie pasującym do całości. Tosca nie popełnia samobójstwa, skacząc z Zamku Anioła, tylko odbiera sobie życie, strzelając z rewolweru w brzuch. Poza tym reżyserka wprowadziła postać śmierci, która nic nie wnosi do całości. Kostiumy nie są z epoki. Akcja toczy się podobno w latach 70-tych ubiegłego wieku ze względu na kostiumy. Można zwariować, co ci reżyserzy wyprawiają. Reszta jest po bożemu. Od strony muzycznej przedstawienie jest znakomicie przygotowane przez włoskiego dyrygenta Paulo Arivabeniego, który na krótko p