Cafe Draże za tydzień zakończą działalność w Starym Młynie. Urzędnicy zamierzają sprzedać ten zabytkowy budynek. - To ciężki cios dla toruńskiej kultury niezależnej - pisze Joanna Scheuring-Wielgus w Gazecie Wyborczej - Toruń.
Sprawa Draży to tak naprawdę ciągnąca się od lat dyskusja na temat relacji pomiędzy Urzędem Miasta a twórcami kultury niezależnej. Podkreślam niezależnej, bo kultura instytucjonalna siedzi cicho. Dokładnie pamiętam debatę wyborczą w klubie eNeRDe kilka lata temu i zapewnienie prezydenta Michała Zaleskiego, że w kolejnej kadencji będzie "prezydentem kultury", a w szczególności tej niezależnej. Pamiętam też debaty z urzędnikami nad przekazaniem środowiskom twórczym Starego Browaru na kombinat artystyczny. Pamiętam też, jak magistrat obiecywał organizacjom pozarządowym fort B66 na kolejny kombinat artystyczny. Pamiętam, jak Teatr Wiczy, który jako jedyny z teatrów promował Toruń na świecie, walczył osiem lat o miejsce dla siebie w mieście. Pamiętam apele środowisk twórczych, aby przekazać kamienicę na Bydgoskiej 50 na cele kulturalne. Co z tego mamy? Stary Browar został sprzedany i stoi pusty od lat. Fort B66 stoi pusty. Bydgoska 50 stoi