Trwają przygotowania do urodzin małej Eriki. Jednak nie ma tu mowy o rodzinnej sielance. Ojciec Eriki, oficer milicji, alkoholik i tyran, z domu uczynił zakład karny. Tak rozpoczyna się przedstawienie "Królowa ciast" według sztuki Beli Pintera.
Sztuka jest przebojem współczesnej węgierskiej dramaturgii - w teatrze "Skene" w Budapeszcie wystawiana jest nieprzerwanie od sześciu lat, od swojej prapremiery. "Królowa ciast" może wywoływać i śmiech, i ciężką depresję - zależy komu i jak się układa. Pinter pokazuje rodzinne relacje, przeżarte toksynami i przemocą, choć ani na moment nie opuszcza go poczucie humoru" - piszą inscenizatorzy. W spektaklu rzeczywistość miesza się z fantazją, groteska z dramatem, prawda ze zmyśleniem. Główna bohaterka przed nieznośną rzeczywistością ucieka w świat wyobraźni. Przemoc w rodzinie splata się z przemocą opresyjnego systemu politycznego w komunistycznych Węgrzech. Toruńska sceniczna wersja "Królowej ciast" jest damskim dziełem. Wyreżyserowała ją Ula Kijak, która ma w dorobku inscenizacje teatralne, filmy dokumentalne i reportaże. Scenografię zaprojektowała Dominika Skaza, a choreografię - Anka Jankowska. Muzykę skomponowała Maria Rumińska. Spek