- Nie zasługujemy na jakąkolwiek karę, bo robiliśmy na czas, co do nas należało. Natomiast wszędzie na świecie zdarzają się różnice opinii zewnętrznych ekspertów i autora - architekt Fernando Menis tłumaczy opóźnienia przy projektowaniu sali koncertowej na Jordankach.
Maciej Czarnecki: Projektowana przez Menis Arquitectos toruńska sala koncertowa miała być gotowa w 2011 r. Jednak budowa nawet jeszcze nie ruszyła. Dlaczego? Fernando Menis: - Początkowo mieliśmy zaprojektować miejsce, w którym odbywałyby się koncerty, opery, różnorakie wydarzenia przede wszystkim muzyczne. Łączenie tego z funkcją teatralną, konferencyjną nie było konieczne. Po wygraniu przez nas konkursu w 2008 r. i prawie dwóch latach pracy, w lipcu 2010 r. toruński magistrat zażądał, by zmienić projekt. Na czym polegały zmiany? - Sala miała być również teatrem i przestrzenią kongresową. Musieliśmy więc rozszerzyć pierwotne funkcje budynku, co zwiększyło oczywiście koszty i wydłużyło prace. To jednak normalna sytuacja, zarówno w Polsce, jak i w innych częściach Europy przy tworzeniu budynków kulturalnych takie problemy się zdarzają - np. we Wrocławiu czy Szczecinie. Polscy eksperci ocenili, że w maju br. przesłaliście niek