Miast siedzisk, Autorski Ośrodek Sztuki Teatru GuGalander oferuje torturowisko. Sklecone dla widzów podium nie liczy się zupełnie z anatomią człowieka. Nogi wiszą w powietrzu, kręgosłup w kabłąku, nos dotyka kolan. Z góry kopią w kark, co łatwo można oddać z nawiązką sąsiadom niższej kondygnacji. W sali duszno i oczywiście ciemno. A na scenie dżuma, czyli spektakl Teatru Provisorium z Lublina, nawiązujący do znanej powieści Alberta Camusa. Dano mu tytuł "Koniec wieku". Wyje przeraźliwie wicher, muzyka napędza z dziesięć amerykańskich tajfunów naraz. Aktorzy walą w kotły, w blaszane beczki, kapie woda z rozwieszonych szmat. Apokalipsa, tortura nie tylko dla kręgosłupa i oczu, ale i uszu. W nieustannej wichurze snują się korowody śmierci, ludzkie cienie przytłoczone beczkami, jakby współcześni ukrzyżowani, poczwary oflagowane szmatami. Pojawia się na szczudłach złowrogie ptaszysko, postrzępiony biały kruk. Raz po
Tytuł oryginalny
Torturowisko w teatrze
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Śląska nr 146