Nie jest łatwo w teatrze opowiadać brutalne historie z poczuciem humoru. Nie jest łatwo pokazać jak trudno kochać, jak łatwo nienawidzieć. Według Martina McDonagha tylko prawdziwa ciemność i czerń może wyzwolić blask serca.
Trylogia, z której pochodzi "Samotny zachód" napisana jest w konwencji realistycznej, w klimacie nie pozbawionym czarnego humoru makabreski rodem z filmów Tarantino i Woo. Opowiada o prowincjonalnej i pospolitej społeczności miasteczka na zachodnim wybrzeżu Irlandii, które wszakże spotkać można wszędzie. O skomplikowanych, pełnych brutalności i zawiści, wiecznych wzajemnych pretensjach, wypominaniach i złośliwościach w relacjach braci Colemana i Valene'a Connorów, ludzi żyjących jakby na krawędzi przeklętego świata. Głównym konfliktem dramatu jest brutalne starcie emocjonalne braci, którzy nie potrafią po śmierci ojca - dotychczasowego rozjemcy ich sporów - mieszkać pod jednym dachem. Niezwykle ważną postacią konfliktu jest ksiądz Welsh, którego frustracja wtrąciła w alkoholizm i świadomość bezcelowości swojej pracy wobec zachwiania norm moralnych i religijnych u wiernych. I to doprowadza go do desperackiego samobójstwa, bo nie wytrzymuje codzi