Wojciech Tomczyk upiera się pisać sztuki teatralne o naszej współczesności. Czasem bardzo ważne - o twórczości Wojciecha Tomczyka, w tym o ostatniej premierze Teatru Telewizji, pisze Piotr Zaremba w tygodniu wSieci.
"Norymberga" stawiała pytania podstawowe o rozliczenie komunizmu z jego służbami. "Zaręczyny" pytały o plemienny podział między Polakami przecinający rodziny. A świetna adaptacja końcowej części powieści Bronisława Wildsteina "Dolina nicości" mówiła o upadku człowieka złamanego przez system, ale usprawiedliwianego w czasach, kiedy systemu już nie ma. Najnowsze dziełko "Breakout" [na zdjęciu] pokazane przez Teatr Telewizji to kameralna historia na kilka postaci ze skromniejszymi założeniami. Znany pisarz (Bartosz Opania) grzęźnie w prowincjonalnym miasteczku, w którym był na spotkaniu autorskim, i nie tylko zostaje tam zdemaskowany jako plagiator, lecz i poddany swoistemu testowi przez pewną nieco dziwną miejscową rodzinę. Nie będę twierdził, że tym razem powstało dzieło na miarę Czechowa czy Mrożka, choć Tomczyk potrafił się wcześniej zbliżyć do ekstraklasy. Tu trochę rozczarowuje jakby wystygłe, niezdecydowane zakończenie. Ale co