Zawsze fascynował mnie dźwięk jego trąbki, rodził skojarzenia, obrazy, nostalgię, a nawet tęsknotę... Wiedziałem, że muzyka Tomasza Stańki wejdzie w pełną symbiozę z dramaturgią spektaklu "Przejście" i doprowadzi do szczęśliwego finału - zmarłego w lipcu artystę wspomina Leszek Mądzik, reżyser, scenograf, twórca Sceny Plastycznej KUL.
W trakcie realizacji każdej premiery przychodzi moment, gdy trzeba zintegrować obraz z muzyką. Krwiobieg spektaklu wypełnia dźwięk - im bardziej wtapia się w spektakl, tym jest właściwszy. Buduje klimat, napięcie, wieńczy oczekiwanie na zdobycie wyobraźni i emocji widza. Wierzę w siłę muzyki, bez niej dziejący się w czasie dramat byłby zubożony, niepełny, kaleki. Spotkanie z kompozytorem jest bardzo istotne. No bo jak przekazać myśli, uczucia, lęki i nadzieje słowami? Pomaga mi intuicja. Ona kieruje mnie do właściwych twórców, gdy ich szukam do kolejnej premiery. A że warstwy i tematy spektaklu są w każdym scenariuszu inne, dlatego docieram do różnych kompozytorów. Jak opowiedzieć scenariusz, który istnieje tylko w głowie, nie został nakreślony literacko, słownie? A przecież nie można milczeć podczas takiego spotkania. Intuicja sprawia, że skrót myślowy, pretekst, akcja przybliżają do wzajemnego zrozumienia. Praca m.in. ze Stanisławem