Łódź mnie zaczarowała byciem pomiędzy totalną ruiną a niespełnioną nadzieją. Genialne miejsce do robienia sztuki! W piątek rozpoczyna się festiwal Retroperspektywy. O piętnastoleciu Chorei, miłości do Łodzi i byciu teatralnym liderem opowiada Tomasz Rodowicz.
Izabella Adamczewska: Od 15 lat szefuje pan Chorei. Jak być liderem? Tomasz Rodowicz: - Trudno znaleźć właściwą drogę. Ciągle trzeba zadawać sobie nowe pytania. Nic nie dzieje się samo, życie grupy artystycznej to proces. A zwykle stanowią tę grupę ludzie nadwrażliwi, żeby nie powiedzieć - o bardzo skomplikowanych osobowościach. Jeśli nie działa się od projektu do projektu, a działa się przez wiele lat i to bardzo intensywnie, to nie jest łatwo zachować permanentną świeżość i entuzjazm. Trzeba także przyglądać się historii liderowania podobnym grupom artystycznym i procesom związanym z grupą, starzeniem się zespołu, zmianą sytuacji, kontekstów. Zależy mi na tym, żeby ludzie, z którymi pracuję od lat, mieli świadomość twórczą i czuli odpowiedzialność za to, co robią w naszym zespole, ale także w społeczeństwie i w tym mieście. Artysta, który się nie rozwija, zwija się, martwieje w środku... Tych procesów w grupach teatralnych