- Każdy młody reżyser chce robić sztukę, jakiej nie robił nikt przed nim. Ale gdy się kończy 50 lat, to się już nie ma wariactwa na zrobienie wielkiej rewolucji w teatrze - mówi EWA IGNACZAK, założycielka sopockiego Teatru Stajnia Pegaza, obchodząca 30-lecie pracy artystycznej.
Rozmowa z Ewą Ignaczak [na zdjęciu]: Mirosław Baran: Masz jakiś swój bezkrytycznie ulubiony spektakl? Ewa Ignaczak: Tak bezkrytycznie? Bardzo dziwnie pytanie... Najbardziej lubię spektakle, które wywarły na mnie duży wpływ - albo mnie rozwinęły, albo jest w nich dużo moich historii i przemyśleń. Które to? Nie powiem, bo będzie to zbyt czytelne. Jest jeden szczególnie ważny dla mnie spektakl, którego tak naprawdę nikt nie widział. W okolicach 1993 roku pracowałam nad "Ślubem" Witolda Gombrowicza. Miałam naprawdę świetną grupę; zespól, który pracował już ze mną od pięciu-sześciu lat. Między innymi Henryka grał Maurycy Miedziewski, syn Stanisława [czyli reżysera słupskiego Teatru Rondo - red.], w rolę Ojca wcielał się Krzysztof Rekowski [obecnie reżyser teatralny, w Teatrze Wybrzeże przygotował ostatnio "Szefa wszystkich szefów" Larsa von Triera - red.]. Po dwóch latach ciężkiej, naprawdę intensywnej pracy w końcu nie doszło do pre