W Polsce Tomasz Konieczny (rocznik 1972) jest praktycznie nieznany. Nic dziwnego, wyjechał do Niemiec pod koniec lat 90., żeby doskonalić umiejętności. I wyrósł na jednego z czołowych bas-barytonów Europy, co potwierdził choćby niedawno główną rolą w "Arabelii" Richarda Straussa w wiedeńskiej Staatsoper. Spektakl transmitowała do wielu krajów francuska telewizja Mezzo.
Dla każdego śpiewaka udział w takim przedstawieniu na festiwalu w Salzburgu byłby wstępem do wielkiej kariery. Tomasz Konieczny podchodzi do tego inaczej. - Zdecydowałem się na udział, bo tęsknię za dobrym teatrem, za pracą z reżyserami, którzy mnie inspirują - powiedział po poniedziałkowej premierze "Żołnierzy" Bernda Aloisa Zimmermanna. W Polsce Tomasz Konieczny (rocznik 1972) jest praktycznie nieznany. Nic dziwnego, wyjechał do Niemiec pod koniec lat 90., żeby doskonalić umiejętności. I wyrósł na jednego z czołowych bas-barytonów Europy, co potwierdził choćby niedawno główną rolą w "Arabelii" Richarda Straussa w wiedeńskiej Staatsoper. Spektakl transmitowała do wielu krajów francuska telewizja Mezzo. Zaczynał jednak nietypowo, najpierw skończył studia aktorskie w łódzkiej szkole filmowej. Jako 20-latek zadebiutował na ekranie i to u Andrzeja Wajdy w "Pierścionku z orłem w koronie". Zagrał epizod, ale znaczący - był Maćkiem Chełmic