Bywają niesceniczne teksty i "niesceniczni" reżyserzy. Najgorzej jednak jest, kiedy niesceniczny tekst trafi w ręce "niescenicznego" reżysera, który na domiar złego przekonany jest o ważkości podejmowanego tematu. Robi wtedy przedstawienie nieruchawe, ociekające powagą i nudą. Osiąga w ten sposób efekt dokładnie odwrotny od zamierzonego. Taki właśnie los spotkał Marka Pasiecznego i jego "Sonatę Kreutzerowską", tekst skądinąd bardzo dramatyczny. Przedstawienie choć skromne miało być nad wyraz ważkie w swojej wymowie. Nie tylko miało ukazywać mechanizmy rozkładu małżeństwa, ale też nieco szerzej pojętą walkę ducha i materii, Boga i szatana, którą podsyca w umysłach dwojga ludzi konieczność bycia razem, poczucie wzajemnej przynależności czy wręcz poczucia własności, jakie rodzi się w wyobraźni mężczyzny. Równolegle do tych problemów tana, mógł - zgadnąć oglądając przedstawienie czy miał -zaistnieć wątek muzyki, sztuki niezwykle
Tytuł oryginalny
Tołstoj niesceniczny
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 68