EN

7.04.1993 Wersja do druku

Toalety panny Izabeli

Nadto ckliwa, nużąca i długa jest "Panna Izabela" Hanuszkiewicza, by mogła się podobać tej części widowni, dla której dyrektor reżyser robi przede wszystkim swoje przedstawienia, czyli dla młodzieży.

Jednak westchnienia, jakie dają się słyszeć z widowni, dotyczą nawet nie tyle zgorszenia, że tekst i myśl Pana Prusa zastąpił tekst i myśl Pana Hanuszkiewicza - na to w końcu wybierający teatr widz jest przygotowany - ile z ubolewania nad jakością ansablu aktorskiego. Poza Izabelą Magdy Cwenówny, Wokulskim Pawła Szczęsnego i prezesową Ireny Kwiatkowskiej, pozostała część zespołu wypada albo niemrawo, albo manierycznie. A już prawdziwą katastrofą jest rola Rzeckiego - Jerzego Karaszkiewicza, któremu reżyser poza plątaniem się po scenie i wiecznym zadziwieniem nie dał nic do grania. Dwa wątki - ekonomiczny i feministyczny - z wyraźnym punktowaniem odniesień w stronę naszych czasów dominują na scenie. O ile z pierwszym można się pogodzić, drugi razi śmiesznością i sztucznością. Pewnie, że na kartach powieści można dopatrzeć się "racji kobiet" i dodają one pieprzyka temu romansowi z myszką, jakim jest dla nas "Lalka", ale tu - wyniesion

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Toalety panny Izabeli

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Polski nr 68

Autor:

Ewa Zielińska

Data:

07.04.1993

Realizacje repertuarowe