Spektakl "Rosencrantz i Guildenstern nie żyją", który Cezary Iber zrealizował w Toruniu na podstawie dramatu Toma Stopparda, rzuca nowe światło na "Hamleta". Widowisko po raz ostatni zobaczymy w piątek w Teatrze Horzycy.
Tytułowi bohaterowie to typowe postaci z drugiego planu. Nie mają żadnych swoistych właściwości. Sami nawet nie są pewni, który z nich jest który. Szekspir nakreślił je grubą kreską, jako część mało intrygującego tła, na którym dzieją się wydarzenia doniosłe i tragiczne. U Ibera też nie rzucają się w oczy, chociaż wszystko zdaje się sugerować, że wreszcie staną się znaczącymi postaciami. Od razu wiadomo, że umrą, że ich los jest przypieczętowany. Tak chciało przeznaczenie, Hamlet albo sam Szekspir. Gdy na początku sztuki Rosencrantz i Guildenstern (wspaniały duet Tomasza Mycana i Pawła Kowalskiego) z nudów rzucają monetą, ta pada tylko na jedną stronę. To znak od opatrzności, że przyjaciele Hamleta z dzieciństwa muszą wypełnić swoją smutną powinność. Cezary Iber sięga w tym przedstawieniu po wiele konwencji i estetyk. Mamy teatr cieni, układy taneczne, projekcje wideo, muzykę Macieja Zakrzewskiego - raz osadzoną w stylistyc