"Kronika zapowiedzianej śmierci" w reż. Wojtka Klemma Teatru Wybrzeże z Gdańska i "W - cyrk robotników" Teatru Krétakör z Budapesztu na Krakowskich Reminiscencjach Teatralnych. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Intencje mogą być szlachetne i słuszne, ale liczy się przede wszystkim wykonanie. A tutaj nie wystarczy być mocnym w słowie, trzeba coś umieć. Po co pokazywać publicznie "Kronikę zapowiedzianej śmierci" [na zdjeciu scena ze spektaklu]? I jeszcze wozić ją na festiwal? Na miejscu dyrekcji Teatru Wybrzeże głęboko ukryłabym fakt posiadania tego dzieła w repertuarze, każda minuta przedstawienia Wojtka Klemma kompromituje bowiem ideę teatru politycznego. Nieudolnością reżyserii, niezbornością i nieczytelnością scenariusza, tandetnością scenografii, usypiającą nudą ciągnącą ze sceny. Pomysł na scenariusz był karkołomny - połączenie powieści Márqueza z palącymi problemami współczesności, czyli stosunkami polsko-niemiecko-żydowskimi, ksenofobią, antysemityzmem itd. Nie zderzenie, a zlepienie Nie takie połączenia już widzieliśmy, ale przekonanie, że wystarczy zderzyć tekst z tekstem, a iskry polecą, okazało się w tym wypadku moc