- Za 20 lat na dokonania reżyserów wchodzących dzisiaj do zawodu, będziemy patrzyli przez pryzmat tego, co zrobili w ramach Teatroteki. Bo choć to wszystko jest tak naprawdę "kuchnią ludzi biednych", to jednak smakuje. Może właśnie dlatego, że trzeba w niej czasem pomyśleć nieco przewrotniej, zrobić coś nie tak, jak zrobiono dotąd - o Teatrotece WFDiF i zbliżającym się festiwalu TEATROTEKA FEST mówi opiekun artystyczny cyklu, reżyser Maciej Wojtyszko.
Katarzyna Pilarska: Czy młodzi ludzie potrafią Pana jeszcze zaskoczyć? Maciej Wojtyszko: Tak, w przypadku Teatroteki na ogół pozytywnie. Mówię tak dlatego, że młodzi ludzie potrafią mnie też zaskoczyć negatywnie, ale to się częściej zdarza w teatrze. Natomiast w przypadku Teatroteki - może dlatego, że mamy do czynienia z przekazem linearnym i jakoś uporządkowanym dramaturgicznie - te zaskoczenia są na ogół pozytywne. Zadziwia mnie pozytywnie i to, że polska dramaturgia jest tak różnorodna, że zajmuje się tak wieloma tematami. I to, że dość łatwo młodzi dramatopisarze potrafią łączyć odrębne porządki: poezję, prozę, dramat, różne języki, różne formy. A to się oczywiście przekłada na pracę reżyserów. Reżyser, który dostaje coś nieco bardziej złożonego niż poprawną, realistyczną historię, musi też znaleźć dla tego jakąś adekwatną formę estetyczną. Dlatego z dosyć dużą radością i bardzo często z pozytywnym zaskocze