- Ostatnie cztery lata spędziłam intensywnie, w napięciu, stresie, gotowości, bo ta praca jest wyczerpująca nie tylko intelektualnie, ale i fizycznie. I mój organizm powiedział: "Pani Agatko, proszę odpocząć" - mówi AGATA KULESZA, aktorka Teatru Ateneum w Warszawie.
PANI: Podobno jest Pani tak dobrą aktorką, że umie nawet Dorocińskiego zagrać? AGATA KULESZA: - Nie wiem, skąd się wzięła ta opinia (śmiech). Ja nie umiem zagrać Dorocińskiego, bo on jest bardzo trudny do zagrania! Na pewno mam predyspozycje, żeby ten zawód wykonywać, ale nie jestem jakimś wyjątkiem i muszę się pilnować, żeby inni mi tego nie wmówili. Wiadomo, że ludzie z telewizji zapraszając mnie do programu, chcą go rozreklamować i używają haseł w stylu "najlepsza polska aktorka", "najgorętsze nazwisko". Mnie to trochę denerwuje, a trochę onieśmiela. Aktorstwo to nie sprint, myśmy nie wystartowali z bloków i ja nie wpadłam pierwsza na metę. Ostatnio zobaczyłam fragmenty starych filmów z moim udziałem - strasznie źle tam grałam. Strasznie! Nikt w to nie uwierzy, przecież nawet szkołę aktorską skończyła Pani z wyróżnieniem. - No to co z tego? Dyplom, wyróżnienie... Mój zawód po pierwsze, polega na spotkaniu inspirujących ludzi,