- Telewizja publiczna jest potwornie zideologizowana. I dlatego wykończyli Lipińską, gdy władzę na Woronicza przejęła prawica. Mnie też przecież z telewizji wywalono, jeszcze za czasów, gdy z Kwiatkowskim toczyłem publiczny bój m.in. o Teatr Telewizji - reżyser i senator KAZIMIERZ KUTZ o Polsce po Wyborach 2005.
Przemysław Szubartowicz: Co pana jeszcze pociąga w polityce? Kazimierz Kutz: To jest dobre pytanie dla mnie, bo cokolwiek by mówić, jestem przede wszystkim reżyserem. Ale połowa pracy poważnego reżysera to praca analityka: kiedy chcę wyreżyserować Czechowa, muszę przeanalizować czas i miejsce sztuki, bo to ma wpływ na osoby, charaktery ludzkie, dramaty, które powstają. Takie patrzenie stało się moim umysłowym zboczeniem, ja na wszystko patrzę jak reżyser. I to sprawia mi właśnie przyjemność w polityce. Dlaczego? - Bo stoję w środku współczesnych wydarzeń, tego tygla, w którym toczy się walka. W tym wszystkim jest ta umęczona Polska, która z opóźnionym zapłonem zmierza jednak we właściwym kierunku. Pytam o to wszystko, bo zastanawiam się, czy nie ma pan dość polityki. - Nie, polityka będzie zawsze ciekawa, a teraz nawet bardziej, bo zaczynają ciążyć nad krajem osobowości braci Kaczyńskich, napisane przez historię ostatnich kilku