Rozmowa z Kazimierzem Dejmkiem
ELŻBIETA KISIELEWSKA - 15 lipca w Teatrze Polskim odbyła nie premiera "Wyzwolenia" Stanisława Wyspiańskiego w Pańskiej reżyserii. Przedstawienia, grane przy pełnej widowni, przyjmowane są z ogromnym aplauzem. Pan, jak wiadomo, jest na każdym spektaklu. Czy to, co odczytają widzowie, zgodne jest z intencjami zawartymi w Pańskiej inscenizacji? KAZIMIERZ DEJMEK - Nie wiem, co odczuwają widzowie. Nie mogę więc odpowiedzieć na to pytanie. E.K. - Twórcy teatralni posiadają coś w rodzaju specjalnego zmysłu, który pozwala im "wyczuć" widownię. I o to mi chodziło. K.D. - O wyczucie widowni? E.K. - O Pańskie wyczucie widowni... Czy ma Pan przekonanie, że zrobił Pan spektakl właśnie dla tej publiczności? K.D. - Dla jakiej? Ma Pani na myśli tę, która wypełnia salę na przedstawieniach "Wyzwolenia". Tak, oczywiście. Teatr me wybiera sobie publiczności, to publiczność wybiera sobie teatr lub przedstawienie. Z moich obserwacji wynika, że publiczność p