Kiedy startowała z prywatnym teatrem, nikt nie wierzył, że ten projekt przetrwa dłużej niż jeden sezon. Dziś Teatr Polonia obchodzi piąte urodziny, Krystyna Janda patrzy wstecz, opowiada o chwilach zwątpienia i o cudach w swojej pracy.
Kiedy startowaliśmy pięć lat temu, mieliśmy tylko entuzjazm, wiarę, że potrafimy zrobić dobre, ważne przedstawienia, i wielką niepewność przed sobą. Wszyscy uczyliśmy się tego teatru. Ja dzieliłam się swoim doświadczeniem i wiedzą z grupą młodych ludzi, którzy wcześniej w teatrze nie pracowali. Starałam się im przekazać mój szacunek do widzów, do pracy w takim miejscu i świadomość, że teatr może być miejscem nie tylko wyjątkowym, ale też dającym satysfakcję i radość. Teatr to mój drugi dom, bo tam ulokowałam swoje emocje, ambicje. Czuję się w nim bezpiecznie i od dawna, od wielu lat, granie, reżyserowanie, spotkania z publicznością nadają sens mojemu życiu. Teatr wydaje mi się miejscem bezpieczniejszym niż właściwie wszystkie inne miejsca. Równie bezpiecznym jak dom. Wszystko było ryzykiem i wszystko było szaleństwem, całe to przedsięwzięcie. Ale podejmuję decyzje szybko, emocjonalnie i wielokrotnie nie zważając na konse