- Jesteśmy jak rodzina, tutaj jest nasz drugi dom - mówią o sobie tancerze z zielonogórskiej Pracowni Teatru Tańca. Razem trenują, bawią się, wystawiają spektakle. I mają światu coś do powiedzenia. - Nie chodzi o skakanie w pstrokatych strojach - zaznacza Marek Zadłużny, lider i założyciel Pracowni.
Wariaci. Mają niesamowitą energię - słyszą o sobie, kiedy zjawiają się na festiwalach. Stawiani są obok profesjonalnych grup, choć dla nich teatr tańca to pasja, którą realizują po godzinach. W zespole tańczą m.in. prawnik, cukiernik czy inżynierka budownictwa. Nie przeszkadza im to w zachwycaniu publiczności. O wyjątkowej atmosferze, którą wokół siebie tworzą, wie każdy, kto choć raz widział zagrany przez nich spektakl. Roztańczona rodzina - Dzięki Pracowni spotkałam fantastycznych ludzi. Każdy jest z innej bajki, ale potrafimy razem współgrać, nie tylko w takim twórczym szale, ale też w codziennym życiu. Wspieramy się nawzajem w różnych sytuacjach. Tutaj każdy może być sobą, nie musi nikogo udawać. Nie ma oceniania. Jeżeli coś się dzieje, to się mówi o tym wprost. I to jest genialne - mówi Katarzyna Pawlak, która w zespole jest od samego początku. - Kiedy jestem na sali i trenuję, mogę zapomnieć o wszystkim i wszystkich. M