Jeśli na rodzinnym zdjęciu wyśledzisz nieznaną twarz, denerwuje cię polityka kulturalna Arabii Saudyjskiej, a do tego masz własny laptop - uważaj. Być może jesteś o krok od zrobienia spektaklu, który stanie się przebojem festiwali teatralnych na świecie. Internet to ciągle zarówno terra incognita, jak i magazyn narzędzi. Można przed nim ostrzegać, można wykorzystywać. A teatr po prostu nie może nie brać w tym udziału - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
- Czy wiecie, jak działa system składek emerytalnych dla artystów w krajach arabskich? - pyta Libańczyk Walid Raad. Czy można sobie wyobrazić nudniejszy temat? A jednak gdy artysta kończy swoją godzinną przemowę, widzowie opuszczają salę z zawrotami głowy, jakby wychodzili właśnie z promu kosmicznego. Raad, autor projektu "Scratching on Things I Could Disavow: A History of Art in the Arab World" prezentowanego dziś na większości prestiżowych festiwali teatralnych (m.in. Kunsten Festival des Arts w Brukseli, Wiener Festwochen), potrafi wprawiać w konsternację. Twórca słynnego, choć fikcyjnego kolektywu The Atlas Group miesza konwencję wykładu i prezentacji reklamowej w Power Point, dodaje odrobinę sensacji, poezji i osobistych wyznań, po których można zwątpić w jego zdrowie psychiczne. - Napisałem na tej ścianie ciąg nazwisk przekazanych mi telepatycznie przez artystów z przyszłości - mówi spokojnie Walid Raad. Jeszcze przed chwilą przytomnie