EN

14.10.2002 Wersja do druku

To nie moja krew

"Krew" w reżyserii Grażyny Kani to sprawne, efektowne i pokrętne przedstawienie W Malarni Teatru Polskiego kwadratowa, biało-czerwona scenka-podest z podświetlaną podłogą. Ciasno obsiadają ją ze wszystkich stron widzowie. Za ich plecami powieszono kolorowe billboardy z reklamowymi sloganami. Dynamiczna muzyka rozbrzmiewa jeszcze przed spektaklem i to ona narzuci jego przewodnie tempo: wartkie, intensywnie pulsujące, przyspieszające oddech i - nagle - gwałtownie rwane, łamane scenami jakby cedzonymi przez zęby. Historia porwania i zamordowania żony pewnego polityka przez terrorystów rozpisana jest przez Sergi Belbela na różne głosy i na różne tony. Grażyna Kania słyszy te różnice bardzo wyraźnie, konsekwentnie komunikują je też aktorzy. Ze sceny padają więc społeczne i filozoficzne teorie wzięte w nawias szyderstwa, weryfikowane i ogołacane z sensu przez porwaną kobietę, która mówi, siedząc na sedesie, że i Sartre by srał na jej miejscu. Sły

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

To nie moja krew

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Poznań nr 240

Autor:

Ewa Obrębowska-Piasecka

Data:

14.10.2002

Realizacje repertuarowe