EN

24.11.2007 Wersja do druku

To nie koniec historii

- Groteska dwóch ostatnich lat rządu była czymś bardzo witkacowskim. Choćby przez nieudolność w realizacji celów, które sobie zamierzył. Przez podważenie zasad, których się zwykle nie podważa i przez uprawianie polityki konfliktów. to problem kompletnej nieudolności w realizacji polityki na każdym możliwym szczeblu. Również prezydenta i premiera, których osobiste parszywostki brały górę nad interesem państwa w sposób koszmarny. I o tym też, paradoksalnie, powiada Witkacy, u niego te postaci są rzeczywiście parszywe w tym zafiksowaniu na siebie, w realizacji dzięki władzy swoich interesików - mówi Jan Klata w Rzeczpospolitej.

Pana spektakl "Szewcy u bram" byłby absolutnym hitem sezonu, gdyby nie wynik wyborów. Przebrany za Zbigniewa Ziobrę prokurator-minister sprawiedliwości na tle monitorów pokazujących korytarze hotelu Marriott robi wrażenie. Zamiast ostrej satyry na reżim wyszło postscriptum. - Jest dokładnie odwrotnie. To nie prokurator Scurvy - który zostaje przez telefon ministrem sprawiedliwości i wielości rzeczywistości - jest przebrany za Zbigniewa Ziobrę. To Ziobro przez ostatnie dwa lata skutecznie przebierał się za Scurvy'ego. Niewątpliwie jest prawdą, że oglądamy spektakl po dwóch latach witkacowskich rządów PiS. Ale gdybyśmy byli w trakcie czterech lat witkacowskich rządów PiS - czy zmieniałoby to jego zasadnicze pytania? Nie sądzę. Po pierwsze IV RP z pewnością zasłużyła na swój spektakl. Po drugie, to jest przede wszystkim przedstawienie o nieubłaganych prawach hegemonii, niezależnych od numerków RP. Przeklęty chocholi taniec na wszystkich płaszc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

To nie koniec historii

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 275

Autor:

Joanna Lichocka

Data:

24.11.2007

Realizacje repertuarowe