Po podniesieniu kurtyny - na scenie młodzi chłopcy i dziewczęta z biało-czerwonymi opaskami na ramieniu, w gorącej, podnieconej krzątaninie. Okrzyki, nerwowy śmiech, bieganina, suchy chrzęst repetowanej broni. Więc jednak. Więc nareszcie wybija "godzina W"! Scena ta wydobywa w nas zepchnięte gdzieś głęboko i przywalone pracowitym, trudnym, bogatym dwudziestoleciem, emocjonalne podłoża tamtych dni "krwi i chwały" i w ich kontekście, na ich fali, fali własnych przeżyć i doznań, odbieramy już do końca całe przedstawienie. Opukuje ten spektakl nasze obolałe miejsca i nasze zamarłe dawno emocje, wyzwalającą radość i piekącą gorycz, pod rytm scenicznych wydarzeń podkłada się nasza powstaniowa biografia. Ale coraz częściej do głosu dochodzi ostra refleksja, wyzwalająca nas z emocjonalnej magii sceny i własnych wspomnień, przeradzając się w pytajniki, opory i osiągając niekiedy kulminację sprzeciwu. Te mieszane uczucia i
Tytuł oryginalny
To nie Kolumbowie!
Źródło:
Materiał nadesłany
Wrocławski Tygodnik Katolicki nr 20