EN

19.05.2012 Wersja do druku

To nie brzuch, to piłka!

Jak celnie zauważa Joanna Derkaczew funkcjonariuszy Najjaśniejszej RP opanowała ostatnio przemożna chęć uprawiania tzw. "polityki kulturalnej". Efekty tegoż zaangażowania widzimy gołym okiem w kilku co najmniej miejscach. Co jest powodem tego ożywienia? - pisze dla e-teatru Michał Centkowski.

Być może lęk przed oskarżeniami o brak zaangażowania w tej dziedzinie, szczególnie w stosunku do uwagi poświęcanej mężczyznom biegającym, za kawałkiem skóry wypełnionym powietrzem, czy sutannie, w związku ze święceniem stadionowej kaplicy. Używając argumentu "jastrzębi" drapieżnego neoliberalizmu, w kulturze, odmiennie niż w kwestiach ekonomii przesadny udział aparatu państwowego dobru i szczęściu publicznemu w istocie nie służy. Kto by się tam jednak wyświechtanym z Jeffersona frazesem przejmował. A jak się ktoś nawet oburzy i list nazbyt otwarty napisze, to zawsze znajdą się ci demokracją zniesmaczeni, nadmiarem transparentności, zaangażowania i obywatelskości rozczarowani, co tęskniąc do czasów decyzji w zaciszach gabinetów podejmowanych, sami sobie wystawiają świadectwo skretynienia. Bez względu na przyczyny, w skutkach, tych pozornie bezmyślnych i pozbawionych fundamentu ideologicznego działań, ujawnia się smutna prawidłowoś

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Michał Centkowski

Data:

19.05.2012

Wątki tematyczne