Lubię te z ostatnich przedstawień Adama {#os#835}Hanuszkiewicza{/#}, które jak "Czupurek" czy ostatnio "Kwili w stajni Bóg" wydają się zamierzeniami skromnymi. Być może dlatego, że "uwolnione" od "pryncypialnych" obowiązków mówienia rzeczy najważniejszych, od wdawania się w "polemiki" z rozmaitymi narodowymi czy kulturowymi mitologiami, są po prostu przedstawieniami ciepłymi i serdecznymi. Zamiast Hanuszkiewicza - agresywnego polemisty, jawi się w nich Hanuszkiewicz spokojny, serdeczny, pełen ciepłego humoru i życzliwego stosunku do ludzi i świata. No i, co przecież nie bez znaczenia, jawi się w nich Hanuszkiewicz także jako utalentowany człowiek teatru, o czym, nie bez jego udziału, od czasu do czasu zapomina się. Swoją "Pastorałkę" skonstruował z "dwóch" języków. Ze staropolszczyzny, w którą wyposażył jasełkowe postaci, czyniąc z "zapomnianego" języka piękne, żywe źródło teatralnej materii, używając słów i dialogów tej mowy jak m
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 4