W czwartek aktorzy Teatru Polskiego zagrali "Przypadek Klary" Dei Loher w reżyserii Pawia Miśkiewicza po raz 115. A dziś grają po raz ostatni. Piszę uroczyście, bo to trochę przypomina mi pogrzeb. Zostaną tylko plakaty, programy, zdjęcia i recenzje. Nie to, co kiedyś - pożegnanie z tytułem miało charakter trochę żartobliwy. Aktorzy zapraszali swoich znajomych i przyjaciół, a na scenie działy się dziwne rzeczy. Choć aktorzy robili sobie różne kawały, to jednak nie wypaczali treści i idei całego przedsięwzięcia. Dzisiejsze pożegnania tytułów przypominają raczej rozstanie z życiem. W końcu spektakl umiera. Dla porządku przypomnijmy, że premiera tego przedstawienia w obecności autorki odbyła się 30 listopada 2001 roku. Statystycznie w ciągu roku był on grany szesnaście razy. Eufemistycznie napiszmy, że frekwencją cieszył się średnią, ale zebrał głównie dobre i bardzo dobre recenzje. Na najbardziej prestiżowym festiwalu sztu�
Tytuł oryginalny
To już ostatni "Przypadek Klary"
Źródło:
Materiał nadesłany
Polska - Gazeta Wrocławska nr 256