- Wrocław był wtedy niezwykły. Laboratorium Grotowskiego, pantomima Tomaszewskiego, teatry Współczesny i Polski. Miałam wielkie szczęście, bo spotkałam w tamtych czasach wybitnych ludzi polskiego teatru - mówi MAJA KOMOROWSKA.
Maja Komorowska, przed laty aktorka Laboratorium, przyjechała do Wrocławia ze spektaklem "Szczęśliwe dni" [na zdjęciu] według Becketta w reżyserii Antoniego Libery. Gra Winnie, postać zakopaną przez cały spektakl po pachy, a potem po szyję, w kopcu ziemi. Aktorkę można było podziwiać w Instytucie Grotowskiego Na Grobli. Magda Podsiadły: Wróciła pani do miasta, w którym pracowała pani w teatrze Laboratorium. Podejmując tak trudne, także fizycznie, wyzwanie aktorskie jak rola Winnie w "Szczęśliwych dniach", odwoływała się pani do metod pracy Jerzego Grotowskiego? Maja Komorowska: Praca z Jerzym Grotowskim to było bardzo ważne doświadczenie w moim życiu, które nieustannie owocuje. I to nie tylko za sprawą pracy z ciałem czy głosem. Najbardziej istotny był sposób myślenia Grotowskiego. Był on twórcą, który posiadł umiejętność wnikania w głąb drugiego człowieka. Prowokował do zadawania pytań, bombardował nimi nas i samego siebie