EN

10.05.2005 Wersja do druku

To co robię ma sens

- Instytucje teatru są wadliwie zorganizowane, nieruchliwe, powodują, że leń się gnieździ na scenie i dobrze mu tam. Dlatego tak często zmieniam miejsca - mówi JAN PESZEK.

Rozmowa z Janem Peszkiem (na zdjęciu), aktorem i reżyserem: Lubi pan występować poza Krakowem? JAN PESZEK: Bardzo lubię jeździć, grać w mniejszych miejscowościach. Sam spędziłem młodość w takim miejscu. To są inne klimaty, inni ludzie, bardziej złaknieni żywego teatru, którzy inaczej rejestrują. Widz jest bardziej emocjonalnie związany z aktorem. Zagrał pan już swoją życiową rolę? - Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Nie sądzę, żeby którykolwiek z aktorów wiedział i był pewien, że rola, którą zagrał była jego życiową rolą. Oczywiście są sztuki, w których aktor czuje się jak ryba w wodzie, które są akceptowane przez publiczność i krytykę, ale tego aktor nigdy nie wie. Nie wiemy co nas czeka i to wydaje mi się bardzo ciekawe. Mam za sobą wiele ról, które sprawiły mi mnóstwo radości, ale nie potrafię powiedzieć, że któraś z tych ról była właśnie tą życiową. Jak pan pracuje z tekstem? Podob

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mam w sobie lenia

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Zachodni nr 104/6.05.

Autor:

Wojciech Trzcionka

Data:

10.05.2005