EN

19.01.2006 Wersja do druku

To, co nas podnieca, to się nazywa kasa

"Harpagon" w reż. Tomasza Mana w Teatrze Lubuskim w Zielonej Górze. Pisze Dorota Żuberek w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.

"Harpagona" Tomasza Mana w Teatrze Lubuskim warto zobaczyć z jednego powodu. Ten powód nazywa się Jerzy Kaczmarowski. Kolejna wersja molierowskiego "Skąpca" jest przefiltrowana przez współczesność. Autorem adaptacji i reżyserem jest Tomasz Man, który skupił się na tytułowej postaci komedii. Niektóre sceny zniknęły zupełnie. Zmienia się miejsce akcji - wszystko dzieje się w ogrodzie. Aktorzy noszą ubrania - nie kostiumy, w tle muzyka Pink Floydów, Dire Straits... Dużo jest współczesności - również w języku. Ale jakoś mało życia. Najsłabiej wypadają sceny miłosne dwóch zakochanych par - młodzi są niedobrani kompletnie. Jakim cudem popędliwa Eliza (Marta Frąckowiak) mogła zakochać się we frajerowatym wazeliniarzu Walerym (Jacek Zienkiewicz), który jest nudziarzem absolutnym? Rozumiem, że miłość jest ślepa, ale żeby aż tak? Druga para zakochanych też mnie nie przekonuje. Marianna (Sylwia Oksiuta) nie jest ani zjawiskowo piękna

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

To, co nas podnieca, to się nazywa kasa

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Zielona Góra nr 16

Autor:

Dorota Żuberek

Data:

19.01.2006

Realizacje repertuarowe