Aż dziw, ile się z tego Hemara pamięta. Całe zwrotki piosenek, szlagworty ze skeczów, kwestie z komedii. I dotyczy to nie tylko rzeczy przedwojennych - wystarczy przypomnieć na przykład taki fragment z 1968 r.: "Pan Gomułka blady siedzi, z przerażeniem Dziady śledzi..." Trudno natomiast przypuścić, żeby zapadło komukolwiek w pamięć choć jedno zdanie z utrzymanych w konwencji serio, historycznoliterackich obrazków Hemara, które obejrzeliśmy wczoraj w Teatrze TV. Nie dlatego wcale, by Hemar nie był prawdziwym poetą, ale dlatego, że należał do pisarzy, którzy są najświetniejsi, gdy kpią, przeczą i wątpią. Z psychologicznego punktu widzenia oczywiście całkowicie zrozumiałe są powody, dla których na emigracji zalęgła się w He-marze ckliwość narodowa. Nie zmienia to faktu, że urodziły się z tej nostalgii artystycznie kalekie utworki. Konflikty, choć autentyczne, są w nich blade i nieprzekonujące, postaci - jak odbite ze sztanc
Tytuł oryginalny
To co najpiękniejsze?
Źródło:
Materiał nadesłany
Obserwator nr 55