W muzyce, która rozbrzmiewała w tym roku w naszych salach koncertowych i na scenie, nie było może tak emocjonujących momentów jak w roku ubiegłym - głównie za sprawą Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego, jednak nie brakowało wydarzeń doniosłych. Takich jak Mahler Amadeusa, "Czarodziejski flet" w Operze i Szostakowicz w filharmonii - pisze Adam Olaf Gibowski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Pośród wielu koncertów i spektakli operowych chciałbym przedstawić trzy propozycje, które uznaję za wydarzenia najwyższej rangi artystycznej, którymi Poznań może chwalić się nie tylko w kraju, ale także na arenie międzynarodowej. Często zdarza się, że lokalne produkcje artystyczne przechodzą bez większego echa, co jest i niesłuszne, i niesprawiedliwe. Wielkopolanie, a zwłaszcza poznaniacy, uwielbiają spoglądać na siebie przez pryzmat Wrocławia i Berlina. Nie raz i nie dwa słyszałem: "a we Wrocławiu, a w Berlinie...". W większości te porównania okazywały się chybione. Po pierwsze każde z trzech miast posiada odmienną infrastrukturę, co przekłada się chociażby na liczbę wydarzeń, po drugie - wciąż pokutuje przekonanie, że u nas jest biedniej, marniej i szarzej. Okazuje się, że niekoniecznie. Dlatego też, jako stały obserwator życia muzycznego, chciałbym się podzielić swoimi przemyśleniami, dotyczącymi mijającego roku. Pierwsze wyda