- Kajzar był kiedyś rozpoznawalną postacią w życiu teatralnym, dziś dla większości młodych ludzi jest osobą zapewne anonimową. Chodzi zatem o przywrócenie artysty, rodzaju literatury, sposobu myślenia o teatrze - kompozytor TOMASZ HYNEK opowiada o spektaklu "Paternoster" przed premierą we Wrocławskim Teatrze Współczesnym.
ANNA PIGOŃ: Teatr i muzyka to wprawdzie pokrewne, ale jednak różne dziedziny sztuki. Jak wygląda przekładanie języka sceny na muzykę, na co trzeba zwrócić uwagę? TOMASZ HYNEK: Te dziedziny sztuki są do siebie bardzo podobne, bo dzieją się w czasie, rytmie. Istotne by uchwycić ducha przedstawienia, żeby muzyka działała w kontrapunkcie, dialogu z innymi elementami spektaklu, nie była ilustracją. AP: Czy fakt, że jest Pan także reżyserem przeszkadza czy pomaga w komponowaniu muzyki do spektakli? TH: To bardzo pomaga. Mam większą świadomość teatru; tego, co wpływa na kształt przedstawienia, jak koresponduje ze sobą scenografia, tekst, muzyka, światło, kostium... Mogę pewne rzeczy przewidywać, wyobrażać sobie, być bardziej czujnym na to, co reżyser chce osiągnąć. Trudno mi jest oddzielić funkcję kompozytora od funkcji człowieka teatru. AP: Co z tekstu "Paternoster" jest najważniejsze dla Pana jako kompozytora? TH: Aktorzy śpiewaj