"Dzieci widzą duchy" w reż. Mariusza Grzegorzka w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Agnieszka Skolasińska w Teatrze dla Wszystkich.
"Dzieci widzą duchy" to spektakl myślany muzyką, rytmem. Układa się w dziwny, kolażowo zestawiony, w dużej mierze wyśpiewany, współczesny mit. Potrzeba nie lada odwagi artystycznej, żeby ku mitowi się zwrócić, wbrew wszelkim teoriom o odczarowaniu naszej współczesnej rzeczywistości, o śmierci myślenia symbolicznego. Zwłaszcza, że ten przedstawiony przez Mariusza Grzegorzka i młodych aktorów Teatru Jaracza w Łodzi jest chropawy, okrutny, bezwzględny. Krąży wokół prowincjonalnej, syczącej frustracjami Polski, zagląda w okna domów, w których wrzeszczą na siebie rozzłoszczone rodziny. Wchodzi do dusznych od psychicznej przemocy szkolnych klas. W dodatku za nic ma nasze estetyczne przyzwyczajenia i gusta. Nie dba o rozróżnienia między prawdziwą sztuką a zwykłym kiczem. Łapczywie zagarnia w siebie wszelkiego rodzaju opowieści, wszelkiego rodzaju melodie. W spektaklu np. polskie rockowe ballady i poetycka piosenka Grechuty dialogicznie przeplatają