"Titus Andronicus w reż. Jana Klaty w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Adrian Fulneczek w Zwierciadle.
T.S. Eliot nazwał "Tytusa Andronikusa" m.in. "jedną z najgłupszych i banalnych sztuk jakie kiedykolwiek napisano". Przesadzał, ale Jan Klata, mierząc się z czarną owcą w stadzie tragedii Szekspira, nie miał chyba zamiaru ze wspomnianą opinią polemizować. Reżyser pracował nad tekstem angielskiego wieszcza we wrocławskim Teatrze Polskim. Efekt końcowy padł daleko od oryginału, ale trudno się dziwić: w kategorii adaptacji i tak zapewne nie sposób pobić doskonałego, filmowego "Tytusa" (1999 r.) Julie Taymor. Zamiast adaptować, Klata wolał zatem wykorzystać kręgosłup utworu do własnych celów. Teoretycznie nadal chodzi więc o błędne koło zemsty, w którego centrum stoi, powracający do Rzymu w glorii chwały generał. W wersji Klaty tekst ma jednak już mało wspólnego z tragedią: historia szlachetnego człowieka, na którego ocean nieszczęść spada tylko dlatego, że decyzje podejmował w dobrej wierze i w zgodzie z wpojonym mu systemem warto�