Jak twierdzi prezes Dworak, deklaracje telewidzów mocno rozmijają się z ich prawdziwymi preferencjami: choć w ankietach domagają się oni teatru telewizji, to potem go nie oglądają. Nieco większą uwagą cieszą się jedynie spektakle wyraźnie dotykające współczesności - pisze Monika Luft.
"Kto będzie grabarzem Teatru Telewizji?" - zastanawia się w Rzeczpospolitej Jerzy Koenig, jego wieloletni dyrektor. Oto bowiem prezes TVP, Jan Dworak, przy okazji festiwalu Dwa Teatry, ogłosił, że produkcja teatralna ograniczona będzie od września do jednej premiery miesięcznie. W ostatni poniedziałek oglądaliśmy powtórkę zwycięskiego spektaklu festiwalu - "Pamiętnik z Powstania Warszawskiego" Mirona Białoszewskiego. Przedstawienie znakomite, jasny dowód na to, że w telewizji może powstawać Sztuka przez duże "S". Tylko czy ktoś jej rzeczywiście potrzebuje? Jak twierdzi prezes Dworak, deklaracje telewidzów mocno rozmijają się z ich prawdziwymi preferencjami: choć w ankietach domagają się oni teatru telewizji, to potem go nie oglądają. Nieco większą uwagą cieszą się jedynie spektakle wyraźnie dotykające współczesności. Podążając więc tym tropem, telewizja chce produkować mniej przedstawień, za to dać więcej pola do popisu autorom mło