EN

30.11.2003 Wersja do druku

Thriller na Centralnym, czyli teatr w dworcowym bufecie

Grzegorz Jarzyna bawi się z Tarantino na oczach podróżnych z warszaw­skiego dworca Jarzynę od jakiegoś czasu nosi. Nie tylko po różnych, cza­sem wręcz sprzecznych, stylistykach i ideach, jakby wypróbowywał granice wolności artysty pozbawionego obo­wiązków wobec ludzkości, narodu i ojczyzny. Niedawno po­niosło go do Niemiec, gdzie zrobił prowokacyjnego Brechta. Kilka, a może już kilkanaście miesięcy temu ogłosił, że chce zrobić teatr w jeżdżących po mieście taksówkach. Nic z tego nie wyszło, bo chyba nie mogło, ale za to poniosło go na war­szawski Dworzec Centralny. Na antresoli, między klozetem, poczekalnią a apteką, były kiedyś kasy, potem bufet-bar. Baru już nie ma, od niedawna jest teatr. Jarzyna wstawił kilkanaście rzędów krzeseł i parę reflektorów, scenografka (Magdalena Musiał) dorzuciła wielką kanapę pośrodku sugerującą wnę­trze prymitywnej kawalerki. Dookoła szklane ściany eksbufetu; przez boczną zaglądają pasaże

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Thriller na Centralnym, czyli teatr w dworcowym bufecie

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 48

Autor:

Hanna Maliczewska

Data:

30.11.2003

Realizacje repertuarowe