Ogólna refleksja na koniec sezonu? Teatr powinien, chociaż na chwilę, spróbować być sobą. Tak się przecież zawsze mówi: bądź sobą. Mówię teatrowi, żeby był teatrem, nie działaniem teatralnym, nie polityką teatru, nie historią teatru, nie przekroczeniem teatru - najlepsze i mniej udane spektakle mijającego sezonu wskazuje Maciej Stroiński w Przekroju.
Motto: "Die Meister! Die Besten! Les grandes équipes! The chaaampiooons!" (hymn Ligi Mistrzów) W sztuce, na szczęście, równość nie istnieje. Chociaż tutaj nie! Istniała tylko w latach 50. poprzedniego wieku, w wiadomym okresie, kiedy dzieła były równe: wszystkie urzędowo równie beznadziejne. Taka to była równość w upodleniu, jak wśród poborowych w Full Metal Jacket: "Here you are all equally worthless!". Czyli korekta: istnieje równość w sztuce, ale tylko na dnie. Wszystkie nieudane dzieła są sobie podobne. O nich też będzie, o tych siebie wartych, ale o nich później, do nich dojdziemy jak do dżemu w pączku. Najpierw będzie tłuste, najpierw o tym, co zażarło, od najbardziej żrących. Więc ogólnie - zagranica. Najlepsze spektakle kończącego się sezonu zrobili nam cudzoziemcy. Tak uważam, więc pewnie tak jest: "Cząstki kobiety" [na zdjęciu] z TR Warszawa Spektakl w polskim wykonaniu, a w węgierskiej reżyserii. Kornél Mundruczó, reżys